piątek, 21 września 2012

O5: "i cannot keep what isn't mine"



(D)
Błyski fleszy, uśmiechające się gwiazdy na czerwonym dywanie. Doświadczałam tego kilkanaście razy, ale po raz pierwszy w Londynie! Czułam się niesamowicie. Sukienka idealnie przylegała do mojego ciała, włosy były spięte w elegancki kok, moją twarz ozdabiał delikatny makijaż. Tego wieczoru czułam się piękna. Kiedy zeszliśmy z czerwonego dywanu, skierowaliśmy się do hali, w której miała się odbyć gala tego wieczoru. Tyle gwiazd przechodziło obok mnie. Czułam się jak mała, zakłopotana dziewczynka w wielkim świecie gwiazd, pomimo tego, że mam prawie dwadzieścia lat życia za sobą. Zajęliśmy stolik, który dzieliłam z moją rodziną i przyjaciółmi. Z lewej strony miała zasiąść ekipa serialu Glee, na co się uśmiechnęłam. W końcu Kevin jest moim przyjacielem tyle lat. Uwielbiam tego chłopaka. Zaś z prawej strony... Na stole widniała karteczka, a na niej napis "One Direction". Uśmiechnęłam się lekko. Po chwili cała hala była zapełniona ludźmi, którzy głośno wymieniali zdania na różne tematy, przed rozpoczęciem gali. Nie zauważyłam nawet kiedy chłopacy zasiadli do swojego stolika. Spojrzałam w ich kierunku. Śmiali się z czegoś. Tylko Niall był jakiś zaniepokojny, przygnębiony całą sytuacją. Podniósł głowę, po czym spojrzał w moim kierunku. Nasze oczy spotkały się. Szybko jednak odwrócił wzrok, gdy zauważył, że  również patrzyłam na niego i jego przyjaciół. Westchnęłam tylko, mając wielką nadzieję, że ta gala wcale nie będzie taka zła...

***

Podczas krótkiej przerwy, rozmawiałam chwilę z Kevin'em. Strasznie się  za nim stęskniłam. Wiedziałam jednak, że gdy każdy z nas wróci do Stanów, to na pewno się spotkamy. On ma w planach dalsze kontynowanie serialu, a ja trasę koncertową. To wszystko wymaga poświęcenia. Wróciłam na swoje miejsce, zauważając, że stolik jest pusty. Wzruszyłam ramionami, lekko przygnębiona. Nie rozumiałam już totalnie niczego. Wszystko mi się mieszało. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem, jak się nazywam. Boże. Co za stan. Na szczęście w dobrą porę wróciła Miley.
-Wszystko w porządku? Wyglądasz na osłabioną -zauważyła -Przepraszam, że zniknęliśmy, ale Justin się uwziął, byśmy poszli po jakieś tam drinki -westchnęła -Masz -przysunęła mi jednego.
-Ja nie piję, doskonale o tym wiesz, Miley -odsunęłam od siebie drinka i odwróciłam wzrok.
-Jest gala. Napij się. Potem nie wiem kiedy będziesz miała okazję do picia -wzruszyła ramionami i wypiła w szybkim tempie swojego drinka. Spojrzała na mnie, zaintrygowana. Jej oczy błyszczały.
-Nie patrz na mnie takim wzrokiem.
-Nie umiem innym. Muszę z Tobą porozmawiać, ale... Ale to po gali, dobrze? -oznajmiła, lekko zmieszana.
-W porządku, nie ma sprawy.

*

(N)
Kiedy zaczęła się druga krótka przerwa, do naszego towarzystwa dołączył na moment Ed Sheeran. Tak, nasz dobry znajomy. To chłopcy go zagadywali, a ja siedziałem z tępo wbitym wzrokiem w jakiś martwy punkt. Czułem jak Ed mi się przygląda. Zaśmiał się pod nosem, a chłopcy umilkli, spoglądając na mnie.
-Co mu się stało, że taki niesamowicie przygnębiony, co? -spytał rudowlosy.
-Chodzi o tę pannę obok -wskazał Hazza palcem, z ukrycia.
-Och, Demetria Devonne Lovato. Harry się już wygadał. Czemu z nią nie pogadasz, skoro Ci zależy?
-Bo to nie jest takie proste i dodatkowo w tamtej chwili zachowałem się jak głupek, więc... Nie ma o czym mówić -pokręciłem głową.
-Szybko się poddajesz, Horan -stwierdził, wypijając jednego drinka -Radzę Ci, rusz dupę i pogadaj z nią, bo przepadnie Ci coś ważnego. Zbieram się do swojego stolika. Mało alkoholu tu macie -zaśmiał się.
-My się dopiero rozkręcamy -powiedział Harry, śmiejąc się, a Louis jedynie uderzył go w ramię.
-Spotykamy się na jakimś After Party, no nie? Do zobaczenia i życzę powodzenia, Horan -pożegnał się i odszedł.
Byłem gotowy by wstać teraz i powiedzieć jej, co tak naprawdę jest w środku mnie. Jednak usłyszałem ciche "koniec przerwy" i zostałem na swoim miejscu. Zapanowała chwilowa cisza, dopóki program imprezy nie rozpoczął się na nowo. Akurat doszło do nagrody, do której byliśmy nominowani. Mocno trzymaliśmy za siebie kciuki. Wierzyliśmy, że nam się uda.
-A tegoroczną nagrodę wygrywa... -aktorka obecna na scenie delikatnie zaczęła otwierać kopertę. Gdy dotarła do widocznego napisu, uśmiechnęła się szeroko. -... One Direction!
Wstaliśmy i dosłownie się na siebie rzuciliśmy. Byliśmy z siebie tacy dumni. Jak nigdy. Taka poważna nagroda, to naprawdę skarb. Pobiegliśmy na scenę, cali uśmiechnięci, by móc ją odebrać. Pogratulowali nam, a piski i oklaski nie ustawały. Nagroda na sam początek trafiła do rąk Harry'ego, a do mikrofonu podszedł Liam i szybko podziękował. Chcieliśmy już schodzić, ale poruszałem ustami, czy mógłbym coś powiedzieć od siebie. Wcześniej nie miałem takiego zamiaru. Samo mi to wpadło do głowy i musiałem to powiedzieć. Liam poklepał mnie po plecach, Harry dał nagrodę jako drugiemu. Podszedłem do mikrofonu. Oklaski i wiwaty na chwilę ustały, by było mnie słychać.
-Nie chciałbym podziękować tylko za tę niezwykłą nagrodę. Nie chciałem wymieniać miliony imion i nazwisk, którym jesteśmy wdzięczni. Chciałem powiedzieć coś krótko do wszystkich. Należy wierzyć w swoje marzenia, nieważne co. Osięgniecie dzięki temu wiele. Bo bez marzeń, nie jesteśmy prawdziwymi ludźmi. Marzenia dają nam szczęście, satysfakcję. Uwierzcie w nie i wierzcie już na zawsze. Dziękuje -uśmiechnąłem się lekko, a po chwili znowu rozległy się głośne krzyki i oklaski. Zbiegliśmy ze sceny, kierując się z powrotem na swoje miejsca. Stała i klaskała tam, uśmiechając się szeroko, będąc dumną. Stanąłem przed nią i łza zleciała mi po policzku. Nie panowałem nad sobą. Mocno ją przytuliłem, uśmiechając się przy tym cały czas.

*

(D)
-Dziękuje, że mnie odwiozłeś, ale nie musiałeś -uśmiechnęłam się, w stronę blondyna.
-Też nie miałem ochoty długo balować na tym after party -podrapał się po głowie, zmieszany.
-Nie lubię pić, dodatkowo w większości z obcym towarzystwem -przyznałam -Umm, nie chciałbyś wejść na górę? Trochę tu zimno i jest grubo po północy... -zaproponowałam.
-W sumie to bardzo chętnie -uśmiechnął się.
Weszliśmy do ocieplonego hotelu. Posłałam uśmiech ciężko zapracowanej recepcjonistce. Stanęliśmy przed metalowymi drzwiami, które w mgnieniu oka się przed nami otworzyły. Nacisnęłam właściwy przycisk i czekałam aż dojedziemy na właściwe piętro. Nie rozumiałam czemu trwaliśmy w ciszy. Nadal było mi zimno, chociaż wiedziałam, że powinno być inaczej. Kiedy wyszliśmy z windy, zaczęłam grzebać przed drzwiami w swojej torebce za kluczami do pokoju. Przekręciłam klucz w dziurce i dostaliśmy się do niego. Panował lekki mróz, na co drgnęłam lekko.
-Rozgość się -zapaliłam światło i odłożyłam torebkę na łóżko, po czym rozpuściłam włosy. Nie lubiłam być długo w jednej fryzurze. Szczególnie w tak spiętych włosach.
-Ciekawie tutaj masz -rozglądnął się, siadając.
-No wiesz, trzeba sobie umieć radzić -wzruszyłam ramionami -Dodatkowo jestem tutaj na krótki okres, a nie na jakieś kilka lat, więc takie standardy mi wystarczają. Ale nie powiem, wolałabym własne łóżko -on zaśmiał się pod nosem, a mi nie schodził uśmiech z twarzy. -Więc... Spędasz tu noc, mam rozumieć?
-Wiesz, jest po pierwszej... Nie mam wyjścia. A tak właściwie to masz może jakieś ciuchy na przebranie? Bo podłoga mam nadzieję, że jest wygodna, tylko..
-Hej, kto powiedział, że będę Cię gościła na podłodze?
-Chyba nie myślałaś, że będziemy spać razem..
-A nawet jeśli?
-A nawet jeśli, to pozytywie mnie zaskoczyłaś, panno Lovato.
-Taki miałam zamiar, panie Horan.
-Przestań.
-Nie przestanę.
Oboje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu, przymykając oczy. Byłam zmęczona i to niesamowicie. Delikatnie pocałował mnie w czoło. Od razu zrobiło mi się tak dziwnie przyjemniej. Zaczął coś nucić, a ja miałam ochotę usnąć, tylko nie potrafiłam tego zrobić w tak szybkim tempie.
-Niall?
-Hmm?
-Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś? -nareszcie miałam odwagę, by zadać to pytanie. Przez chwilę milczał, jakby bał się odpowiadać lub po prostu przemyślając w głowie wszystkie słowa, jakie by miał zaraz powiedzieć.
-A po co ludzie całują ludzi?
-No jeśli ta dwójka ludzi jest w związku, to chyba po to, by okazać tej drugiej osobie miłość, tak?
-Właśnie. Tak samo jest, gdy ktoś najprościej w świecie się przełamuje i całuje najpiękniejszą dziewczynę na środku ulicy, by pokazać, że się w niej zakochał. To brzmi tak głupio, bo znam Cię tak krótko, nie mamy wielkich szans, a ja robię sobie pieprzoną nadzieję. To boli.
-Nie zmienię tego, Niall. Nawet jeśli bardzo bym chciała...
-Rozumiem -westchnął -Nie każę Ci tutaj zostawać. Nie każę Ci być ze mną, bo wiem, że taki związek byłby trudny, ale... Dobra, już nieważne.
-Czy ty w ogóle jesteś pewny swoich uczuć?
-Jestem sobą i chyba wiem kogo mogę nazywać moją miłością, ale niestety bez wzajemności.
-Przestań. Nie mam zamiaru mieć potem wyrzutów sumienia...
-To po co robisz komuś nadzieję?
-O co Ci chodzi, do cholery?!
-Po co stałaś na tej gali, klaskając i wyglądając, jakbyś była dumna, co? -zacząłem, tak naprawdę pamiętając najbardziej z tego tylko nasz uścisk.
-Bo byłam dumna. Z was. Z Ciebie. Wiem jaka to radość, Niall. Chciałam Cię wspierać w tamtym momencie, dlatego wstałam. Dodatkowo twoja 'przemowa' o wierzeniu w marzenia...
-Tak, wiem, beznadziejna.
-Nie, była cudowna, bo otworzyłeś oczy tylu ludziom. Stałeś tam, przedstawiając właśnie swoje osiągnięcie, zachęcając ludzi, do spełniania swoich marzeń. To jest najlepsze, rozumiesz?
-Demi... dziękuje.
-Nie masz za co, Niall.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Od razu powiem, że spieprzyłam ten rozdział i mam tego niesamowitą świadomość. Skupiłam się totalnie na gali, by mieć tu już za sobą, nie kombinować. Obecnie ledwo co mam czas na pisanie, bo szkoła, gdzie trzeba się przyłożyć do nauki, co staram się robić, no ale na razie mi nie wychodzi (trudno)... Przepraszam za literówki, naprawdę, jeśli jakieś były czy inne błędy, które są bardzo zauważalne lub mniej, ale czasami po prostu piszę by napisać, by wstawić i nie myślę potem o przeczytaniu i dokładnym sprawdzeniu całości tekstu, dlatego mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 
+6 komentarzy do następnego (skróciłam to, bo widzę, że coś słabo wam idzie to dodawanie komentarzy).

5 komentarzy:

  1. Rany, w tym opowiadaniu Demi i Niall są tacy słodcy i tacy... ugh, mają trudno w tym swoim 'związku'. Przemowa Niall'a była świetna, ale najwidoczniej źle interpretował zachowanie Dems i... no biedny chłopaczek ;c
    Aczkolwiek żyję nadzieją, iż będą tu razem *-*

    @MargaaStyles xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Demi chce być dla niego przyjaciółką, a Niall odbiera to w całkiem inny sposób.. No cóż, poczekamy na rozwój wydarzeń.

    storyoffaless.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju, oni są tacy słodcy! *-*

    Wcale nie spieprzyłaś rozdziału, nie opowiadaj głupot! :o Jest idealny, serio. A, oraz przepraszam, że dodaję komentarz dopiero dzisiaj, ale wcześniej nie miałam czasu by to przeczytać, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, huh? (:
    Czekam na dalsze rozdziały i mam nadzieję, że Demi i Niall sobie wszystko wyjaśnią i będzie już tylko lepiej!

    @Real_Mrs_Paynex xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogólnie nie lubię Diall* (czy tam Nemi, jak kto woli), ale w Twoim opowiadaniu... kocham! *-*
    Podobnie Jusley**, jejku! Kocham, kocham, kocham! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie więcej ich więcej. :)
    Nie spieprzyłaś rozdziału, nie wiem, co Ty wygadujesz! Świetnie, jak zawsze!


    *Wiesz, dla mnie Nemi to zawsze było Nick+Demi, więc dlatego Niall+Demi nazywam Diall. ;D
    **Dla mnie Jiley to Joe+Miley, a Justin+Miley nazywam Jusley. :)

    ~@DestinyRayJonas xxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział !!!! Czekam na następny!!!! Zapraszam do mnie http://notidealbutmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń