poniedziałek, 26 listopada 2012

Epilog.

Rok 2020.

-Cholera Niall, sprawdź gdzie jest Charlie, bo ja zaraz przypalę coś w tej kuchni –wykrzyczała z kuchni Demetria.
Tak, Demi oraz Niall zostali małżeństwem oraz szczęśliwymi rodzicami już czteroletniej Charlie, która była najsłodszym dzieckiem na świecie. Dwa lata po tamtych wydarzeniach, zespół One Direction przestał istnieć, więc Niall jak i reszta zespołu, postanowili przenieść się do Stanów Zjednoczonych. Jednak niekoniecznie do tych samych miast. Nadal odwiedzali swoje rodziny w Wielkiej Brytanii czy Irlandii, jednakże nie mieli też zawsze sporo czasu, by to robić.
-Spokojnie Demi, jak coś to Ci pomogę –zaoferowała się Perrie.
Chyba nikt by nie uwierzył, że Zayn po tym wszystkim znalazłby dziewczynę. Słodką blondynkę Perrie, która była naprawdę miłą, pomocną dziewczyną. Zawsze starała się im pomagać, bo oni jako jedyni jeszcze nie mieli swoich własnych pociech, więc często mieli trochę więcej czasu, by do nich wpadać i bawić się z Charlie, ale by też porozmawiać, powspominać.
-Dziękuje Ci Perr, postaram się wrócić szybko –brunetka pocałowała ją w policzek, wycierając swoje ręce w ścierkę.
Opuściła kuchnię. Wkroczyła do salonu, gdzie była przygotowana na totalny nieporządek. Jednak tatusiowe wywiązali się ze wszystkich swoich obowiązków. Stanęła w drzwiach, dając swoje ręce na biodra. Przyglądała się każdemu z nich i czuła dumę, że potrafili dać sobie radę z tym wszystkim. Louis i Harry rozmawiali ze swoją córeczką Darcy, która jak na wiek sześciu lat, jest naprawdę inteligentna.
Przeniosła wzrok na Liam’a, który poruszał wózkiem bliźniaczym. Nadal byli z Danielle. Już tyle lat. Przyglądała się temu związkowi naprawdę bacznie i strasznie im zazdrościła. Chciała, by jej związek z Niall’em też tyle przetrwał, co ich. Los obdarzył ich dwoma prześlicznymi maluchami – Ian’em oraz Harry’m. Obaj byli niesamowicie do siebie podobni, jednak niektóre osobne rzeczy mieli albo bardziej po mamusi, albo bardziej po tatusiu. Mieli dopiero roczek, ale my i tak przyglądaliśmy się im cały czas, jak rosną i są szczęśliwi, bo mają cudownych rodziców.
Zayn bawił się z Charlie. Rozpoznała piosenkę, która leciała z radia. Pamiętała jak jeszcze przypadkowo na nią wpadła te dobre osiem lat temu. Nie mogła uwierzyć, że ten czas tak szybko płynie. „The Violet Hour”. Słodka blondyneczka obracała się ciągle, cała szczęśliwa, w takt piosenki. Wywoływała uśmiech na twarzy mulata, który by najwidoczniej również chciał mieć taką pociechę.
Nareszcie dorośli. Patrząc na nich teraz, a osiem lat temu – da się zauważyć niesamowitą różnicę. Kiedyś byli inni, ale zrozumieli na czym polega prawdziwe życie i że trzeba je doceniać, nieważne co. Minęło już tyle czasu, o większości rzeczach pozapominali. Jednak nie na zawsze. Bo nawet te najgorsze wspomnienie zalokuje się w naszej głowie, nawet w tym małym kąciku, którego możemy długo nie odwiedzać. Żyjmy chwilą i cieszmy się nią. W końcu na tym polega życie. 

----------------------------------------------------------------------------------------

Wszystko wyszło tak, jak wyjść nie miało. Nie umiem zmienić tego epilogu, nijak mi się on podoba. Możecie mnie nienawidzić, że to koniec, bo ja sama siebie też nienawidzę za to, że muszę się pożegnać z tym blogiem. Byliście ze mną przez tyle czasu. Nigdy nie będę stanie wam się odwdzięczyć, naprawdę. Sprawialiście, że malował mi się uśmiech na twarzy. Zawsze gdy miałam zły humor po szkole czy po czymś innym, wchodziłam na tego bloga i czytałam wasze komentarze. Nie macie nawet pojęcia jak bardzo sprawialiście, że czułam się szczęśliwa, bo w jakiś sposób ktoś  docenia mnie i to moje marne ‘dzieło’, które pisałam. Wiecie, siedzę teraz i mówię sama do siebie, że nie chcę. Że nie będę umiała nacisnąć przycisku "Opublikuj", ale i tak bym musiała to kiedyś zrobić. Wiem, że niesamowicie to przeżywam, ale... taka po prostu jestem, przepraszam.
Na razie jeszcze nie mogę napisać, że „do zobaczenia nigdy” lub na twitterze czy na czymś innym, bo mam w planach dodanie wam jakichś trzech, czterech mini-dodatków do tego opowiadania. Wszystko mam napisane, o dziwo się z tym pośpieszyłam, wyprzedziłam to wszystko.
Koniec bloga planowałam na grudzień, bo systematycznie by tak wyszło, gdybym ciągle dodawała rozdziały jedynie w środę. Przykro mi, że to wszystko się kończy, ale… Wiem jedno. Nigdy was nie zapomnę, nie zapomnę mojego pierwszego skończonego bloga, który nie jest czymś wielkim, ale i tak będę go ciepło wspominać. Najlepsze jednak co mnie tutaj spotkało to właśnie wy. Dziękuje wam do cholery i będę to powtarzała za każdym razem. Proszę, napiszcie mi jak mogę wam się odwdzięczyć za tyle tygodni, w których mnie wspieraliście, chwaliliście, bo nie mam po prostu pomysłu na to, by wam się odwdzięczyć, a naprawdę chcę.
Prosiłabym też was jeszcze o jedno, tak na totalnie zakończenie 'rozdziałowe' tego bloga - napiszcie mi co wspominacie najlepiej na tym blogu, co najgorzej. To będzie dla mnie naprawdę coś wspaniałego, bo będę mogła przeczytać, że macie jakiekolwiek wspomnienia z tym blogiem. Dziękuje wam i wiem, że cholernie się powtarzam, ale po prostu muszę. 
Ten blog liczy sobie jak na razie 5630 wyświetleń, 38 obserwatorów, 6 nominacji do zabawy "Libster/Liebster Award" oraz 158 komentarzy. Massive thank you, guys. Love you all, i do zobaczenia za niedługo. Czekajcie niecierpliwie na dodatki, które dla was przygotowałam! Mam nadzieję, że kilka spraw, pomiędzy kilkoma osobami się wyjaśni, a wy będziecie dobrze wspominać tego bloga :) 

Przy okazji, zapraszam was serdecznie na mojego nowego, dopiero co rozpoczętego bloga, na którym na razie pojawili się jedynie bohaterzy. Oby ten blog spodobał wam się tak bardzo, jak ten: http://pro-publico-bono-pl.blogspot.com/  :)

9 komentarzy:

  1. Ja też się rozpłakałam, wiesz? Jestem z Ciebie dumna. Z Ciebie i tego bloga. Fakt, że zakończył się tak słodko przyprawia mnie o szeroki uśmiech na twarzy (nie, nie będę robić awantury o Jusley, bo widziałam bohaterów nowego bloga i skaczę pod niebiosa obecnie... :D), ale jednak... kłuje mnie, że skończyła się przygoda z Diall/Larry/Jusley. Nie wiem czemu, ale tak już mam, taka jestem, i tyle. Poprawił mi on humor przed czekającą mnie nauką z chemii, biologii i angielskiego - dziękuję, słońce.
    Ale przede wszystkim powinnaś dziękować sobie, wiesz? Za to, że zaparłaś się, że go skończysz i Ci się udało. Jesteś wielka i... kocham Cię postokroć mocniej (o ile to w ogóle możliwe :o) za to, że nowe opowiadanie będzie z Jusley. Tak FCHUJ MOCNO <3

    ~ KOCHAM CIĘ! I dziękuję. ♥
    @MargaaStyles xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znienawidzę cię, ale szkoda że to koniec. Miło że postanowiłaś stworzyć nowego bloga. Dziękuje, że poświęciłaś swój czas i pisałaś tu. Podoba mi się ten epilog. To jak opisałaś kilka lat później jak mają dzieci i są szczęśliwi, piękne! <3 Myślę, że mogę liczyć na to że będę stałą czytelniczką bloga Pro Publico Bobo. :* Jestem dumna z Ciebie i Twojego bloga. Zakończenie bloga sprawia, że pojawia mi się szeroki uśmiech na twarzy. Będę tęsknić za Diall/Larry ale trzeba się pogodzić z faktem że to koniec. Pozdrawiam, Aga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma takiego bicia. T.T
    Ja myślałam, że ten blog dopiero się rozkręca, a Ty tu z epilogiem wyskakujesz. ;_;
    Teraz totalnie nie będę miała czego czytać. Mam nadzieję, że szybko dodasz prolog na nowego bloga.

    Enyłej, epilog bardzo mi się spodobał, chociaż kilka łez mi poleciało po policzku (ta, Klaudia i jej uczuciowość).

    A właśnie, wątek Jusley jest niedokończony. *-* Mam nadzieję, że Jusley pojawi się w tych "dodatkach".

    Co najlepiej wspominam? To, jak się cieszyłaś z każdego komentarza, wyświetlenia, nominacji, a ja razem z Tobą. <3 Za każdym razem, kiedy wzruszałaś się na widok komentarzy - ja wzruszałam się razem z Tobą. :')

    Co najgorzej wspominam? Ludzi, którzy zamiast komentować rozdziały, reklamowali swoje blogi i spamowali. Aha, jeszcze denerwowałam się na to głupie sprawdzanie, czy jestem człowiekiem, a ja, jako żem ślepa (:c), źle wpisywałam znaki. Albo, gdy głupi blogspot mnie wylogowywał i długie komentarze cholera brała.

    Dziękuję Ci za te wszystkie rozdziały, dzięki którym raz w tygodniu miałam pocieszenie po szkole. :')


    Koooocham najbardziej na świecie <3,
    @OhMySmileyJonas xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam tego bloga , to teraz drugi ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham cię za tego bloga ♥ Był niesamowity :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny blog! Bardzo miło się czyta. Wogóle fajnie napisany.(: Przy okazji wpadnij do mnie: donttrustyourdestiny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda że już skończyłaś tego bloga :< Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego cudownego bloga. Strasznie się do niego przywiązałam i chyba będę go dłuuuugo pamiętać. ; )
    Moment, który najbardziej podobał mi się w tym blogu to chyba... pierwsze spotkanie Demi i Niall'a. Natomiast najgorszym z momentów była rozmowa telefoniczna Nemi po zdradzie Niall'a oraz moment kiedy Zayn zaczął ćpać.
    Pisałam to już chyba kilka razy, ale powtórzę to kolejny. - Kocham tego bloga.!! ♥♥
    Nie mogę się doczekać dodatków, a Twoje 2 opowiadanie oczywiście będę czytać.
    Serdecznie pozdrawiam i oczekuję kolejnych postów. ; )
    http://myonedirectionandmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę uwierzyć że zakończyłaś tego bloga. ;c
    Będzie mi go strasznie brakowało... ;/

    OdpowiedzUsuń