środa, 12 września 2012

O4: "i hope you're as happy as you're pretending"


(D)
-Chyba nie miałeś świadomości, co właśnie zrobiłeś... -powiedziałam, odsuwając się od niego. Spojrzał na mnie zmieszany. Najwidoczniej pojął, że to nie był idealny pomysł.
-Przepraszam.. -mruknął sam do siebie -Dobra, ja muszę iść... Jeszcze raz przepraszam i... do zobaczenia na gali -odwrócił się, zostawiając mnie samą na środku ulicy, a ja nawet nie mogłam w to uwierzyć. Oczekiwałam, że chociaż poczeka aż ja coś powiem w tej sprawie. Nie miałam siły go wołać. "Do zobaczenia na gali" - to będzie chyba ciężki pobyt w Londynie...

*

(N)
Wróciłem, trzaskając drzwiami. Dostrzegłem gotującego Liam'a coś w kuchni, a najwidoczniej reszta musiała siedzieć w skromnym salonie. Nie wiedziałem czy mam im opowiedzieć o tej całej sytuacji. W końcu i tak zawsze wszystko biorą za pseudo niesamowicie śmieszne żarty.
-Cześć.. -mruknąłem, wchodząc do salonu z przeciętnym uśmiechem na twarzy, myśląc, że niczego nie zauważą. Usiadłem na skórzanym fotelu obok Zayn'a. Harry wyłączył na chwilę grę, po czym cała trójka spojrzała na mnie. Czułem się strasznie nieswojo. A jednak... -O co wam chodzi?
-Niall, czy ty sądzisz, że my jesteśmy głupi czy jacy? Chodź, tatuś Tomlinson Ci doradzi w sprawach miłosnych -zaśmiał się, ukazując swoje idealnie białe zęby -Oj no, dobrze, przepraszam. Co się stało?
-Po co mam wam opowiadać, skoro bierzecie wszystko za jakiś głupi żart, huh?
-Bo jesteśmy przyjaciółmi i mamy prawo wiedzieć, by móc Ci doradzić? -wyrecytował Harry.
-Nie, dziękuje, w tych sprawach raczej nie oczekuję od was porad...
-No patrzcie, co się z tym naszym Irlandyczkiem stało. Nie to nie, idę sprawdzić jak Liam'owi idzie w kuchni -powiedział Louis, wzdychając, wychodząc z pokoju. Wzrok Harry'ego i Zayn'a nadal był utkwiony we mnie, a ja tylko wziąłem głęboki oddech.
-Nie przejmuj się Lou, potem z nim pogadam -pocieszył mnie lekko lokaty -Ale mniejsza z nim. Co się tak naprawdę wydarzyło?
-No bo... bo ja... -byłem cały zmieszany. Jednak przemogłem się i w końcu to z siebie wydusiłem. -Pocałowałem ją.
-Whoaaaaaaaaaaaaaaah, no to zaszalałeś bracie -krzyknął mulat, nie wierząc w to, co właśnie przed chwilą usłyszał.
-Dziewczyna jest tak krótko w Londynie, wasze pierwsze spotkanie, a ty już pragniesz być z nią w związku? Niall, oszczędź sobie -zaczął poematy, Harry.
-Nie wiem co się ze mną stało, w tamtym momencie. Nie mam pojęcia, ale... Boże, nie wiem co mam teraz zrobić.
-Za kilka dni mamy galę, to wszystko sobie wyjaśnicie -wzruszył ramionami.
-Jasne, łatwo Ci mówić -pokręciłem głową.
-Dobra, ja wychodzę, jak coś... -powiedział Zayn, wstając i narzucając na siebie swoją elegancką kurtkę -Będę późno, nie musicie czekać.
-Tak właściwie, to gdzie ty do cholery idziesz? -spojrzał na niego.
-Nie interesuj się, Styles. Na razie -rzucił i wyszedł, nie czekając nawet aż Liam do końca sporządzi posiłek.
-Nigdy go nie zrozumiem -uśmiechnął się lekko, po czym podniósł się i wyszedł z pomieszczenia, zwanego salonem. Zostałem sam. W sumie to nie zupełnie. Są ze mną jeszcze moje myśli, których będzie się ciężko pozbyć...

*

(D)
-I co? Było aż tak źle? -sytała Miles, robiąc smutną minę, bym wiedziała, że wspiera mnie w takiej chwili.
-Było świetnie, tylko niepotrzebny ten pocałunek, prawdę mówiąc... -westchnęłam.
-Może chłopak czuł się samotny? -wzruszył ramionami Justin. Ukradkiem zobaczyłam jak Miley chciała dodać swój chamski kometarz, ale z trudem się powstrzymała.
-Może, nie wiem, nie znam go na tyle, by ocenić co czuje każdego dnia -odpowiedziałam mu.
-Zmieniając temat... Wiecie już w co się ubierzecie na galę? -spytała przyjaciółka, starając się odrzucić wcześniej omawiany temat.
-Hmm, nie mam pojęcia. Moi styliści pewnie już coś zaplanowali, jak zwykle -uśmiechnęłam się lekko.
-Bardzo mało z nimi rozmawiasz, ostatnio -zauważył chłopak.
-Tak samo jak ty z Seleną. To leci na tych samych zasadach -odgryzłam się.
On westchnął, odwracając głowę. Spojrzałam na dziewczynę, bawiącą się telefonem. Jednak nie ingerowałam w to, co właśnie na nim robi. Jej sprawa. Nawet nie miałam ochoty pytać. Do gali pozostało tak mało czasu, a ja nadal czuję, że muszę z nim pogadać. Tylko jak? Tak, chyba straciłam całą odwagę.
-Wiecie, muszę wyjść. To znaczy, umówiłam się i... -zaczęła tłumaczyć długowłosa.
-Miles, to twoje życie. Jeśli się z kimś umówiłaś, to leć. Nie wracaj tylko zbyt późno i miej włączony telefon! -ostrzegłam ją.
-Jasne, dziękuje -pocałowała mnie w policzek, po czym wyszła z pokoju hotelowego, delikatnie zamykając drzwi.
-Jesteś pewna, że to dobry pomysł puszczać ją wszędzie samą? Nie to, że coś, ale sama dobrze wiesz, jakie kiedyś miała problemy i nie chciałbym tego wszystkiego powtarzać -zwrócił się w mą stronę Biebs.
-To nie nasza sprawa, gdzie ona idzie, okej? I wiem jakie miała kiedyś problemy, ale teraz jest z nią w porządku, bo ma nas i ma w nas oparcie. Ona nie należy tylko do nas, ma też swoje życie i musiała się po prostu rozerwać -wzruszyłam ramionami, na sam koniec.
-Dobrze o tym wiem, tylko  boję się o nią.
-Boisz się o Miles? Niby dlaczego? Od kiedy ty się stałeś taki opiekuńczy, co? -zaczęłam dopytywać.
-Dobra, nieważne. Idę poszukać Seleny, do potem -pożegnał się natychmiastowo i opuścił pomieszczenie hotelowe. Coś w tym musi być. Nie wierzę, że ot tak zaczął się nią ponownie interesować...

*

(Z)
Stanąłem przed klubem, do którego cały czas wchodzili ludzie. Śmiałem się w myślach, ile ludzi topi smutki w alkoholu czy w właśnie takich imprezach. Nie chodzę do klubów po to, by zapomnieć. Bo do bólu trzeba się przyzwyczaić, z resztą nie on daje przyjemność. Przynajmniej już nie teraz. Zgasiłem papierosa, przydeptając go swoim butem.
-Co taki smutny jesteś? -odezwał się kobiecy głos. Spojrzałem się obok siebie i dostrzegłem czerwonowłosą dziewczynę, która patrzyła przed siebie.
-Ja smutny? Nie jestem smutny -zaśmiałem się pod nosem, by chociaż uwierzyła.
-To dobrze. Często Cię tutaj widuje, więc myślałam, że coś jest nie tak -zaczęła grzebać w kieszeniach. Wyglądała jakby mówiła sama do siebie, kiedy na mnie nie patrzyła.
-Przed chwilą właśnie się zastanawiałem nad sensem ludzi, chodzących do klubów i chyba nie należę do tych, co wylewają łzy do poduszki i odstresowują się w klubach, by na chwilę zapomnieć.
-Hmm, trafna uwaga -wygrzebała nareszcie z którejś kieszeni paczkę papierosów -W końcu jakie problemy mogą mieć takie wielkie gwiazdy jak ty -wywróciła oczami, śmiejąc się.
-Postrzegasz mnie za celebrytę?
-A co? Nie jesteś nim? -wyciągnęła jednego papierosa z paczki, po czym schowała opakowanie z powrotem do kieszeni.
-Nie mam zamiaru się kłócić o to, za jakiego mnie postrzegasz.
-Jak chcesz -wzruszyła ramionami.
Nastała pomiędzy nami krótka cisza. Ona w szybkim tempie wypaliła papierosa i chciała sięgnąć po kolejnego, gdy nagle zjawiły się dwie inne dziewczyny. Lekko podpite, jakby... naćpane? Tak, tak to właśnie wyglądało. Dziwne, że potrafiłem w takiej ciemności rozróżnić ich kolor włosów, by w ogóle się nie pomylić z kim rozmawiam.
-O Boże, później będziesz miała czas na palenie -zaśmiała się blondynka, kierując wzrok na mnie -Ooo, podrywasz sławnego Zayn'a Malik'a. Mrau, dobry wybór.
-Odpieprz się -powiedziała czerwonowłosa, odwracając wzrok. Najwidoczniej było jej wstyd za nią. -I nie podrywam go, po prostu zajął moje miejsce do palenia. A wy co? Już całe schlane i zaćpane?
-Dobra, kobieto, daj nam spokój. Jak będziesz gotowa, to wróć do odpowiedniego towarzystwa -odezwała się chamsko na sam koniec niebieskowłosa, pociągnęła za sobą blondynkę i odeszły, zostawiając nas ponownie samych. W końcu skojarzyłem o co chodziło, gdy Liam nam o nich opowiadał. Dragi, alkohol, imprezy - wszystko się zgadza.
-Przepraszam Cię za nie... Czasem nie umieją się opanować z chlaniem i dragami. Obiecaj tylko, że nie naślesz na nas psów. Zabiłabym Cię, chyba -zmierzyła mnie wzrokiem.
-Obiecuję, że nikogo nie powiadomię. Wasza sprawa. Umierajcie powoli -chciałem wrócić do klubu, jednak mnie zatrzymała.
-Sam palisz, więc też się powoli zabijasz.
-Bynajmniej nie jest to tak groźne jak dragi. Narkotyki, alkohol i  po Tobie.
-Nigdy nie miałeś próby samobójczej?
-A powinienem mieć?
-Żeby wypowiadać się o tabletkach i alkoholu, to owszem.
Zamilkłem. Ona również. Mruknęła coś niezrozumiale pod nosem, po czym omijając mnie, wróciła do klubu. Westchnąłem głęboko w przekonaniu, że kiedyś się dowiem, o co dokładnie chodziło.

*

(J)
Godzina po dziesiątej, a ja się szwędam po hotelu. Czy ogarnął mnie taki niepokój? Możliwe. Czy wtedy poszedłem szukać Seleny? Wcale. Zrozumiałem, że tak naprawdę ona wcale się dla mnie nie liczy. Czy one zawsze muszą mieć rację? Wylądowałem na hallu hotelowym, gdzie ludzie akurat dotarli do hotelu po długich podróżach, recepcjonistka systematycznie wszystkim wskazywała kierunek do swoich pokoi. Usiadłem na skórzanej kanapie, rozglądając się. Po chwili dostrzegłem jakby znajomą mi twarz. Tylko tak jakby coś się w niej zmieniło. Jej kolor włosów nie był już brązem, tylko blondem, a włosy nie były nawet już długie. Tylko krótkie. Króciutkie... Miley. Uśmiechała się, śmiała się do kogoś, kogo nie widziałem. W końcu całkowicie wszedli do środka i ujrzałem ją z jej byłym. Liam. Ale co on tutaj do cholery robi? Czy ten dupek nigdy się od niej nie odpieprzy? Stanęli przy metalowych drzwiach, którymi była winda. Pożegnali się... Pocałunkiem. Wyszedł. Ona mu tylko machała. Siedziałem jak wryty i nie mogłem uwierzyć. Jednak przypominały mi się słowa Demi. Wiedziałem, że nie powinienem pytać ani nic, ale... To wszystko było silniejsze ode mnie. Wchodziła do windy, delikatnie stukając obcasami. Podbiegłem, zanim winda się zamknęła. Byliśmy tam sami. Spojrzała na mnie zaskoczona, z grymasem na twarzy. Załamała ręce.
-Szpiegujesz mnie? -spytała.
-Nie, tylko... Co ty ze sobą zrobiłaś? -dotknąłem jej włosów, po czym spojrzałem jej w oczy -I co robiłaś z nim?
-Justin, nic Ci do tego -odwróciła wzrok.
-Wiele mi do tego, bo jesteś moją przyjaciółką i... kocham Cię.
-Ale to wszystko co robię, to moje decyzje i nikt, a w szczególności ty, nie powinen się w to mieszać, dobrze?
-A chcesz znowu cierpieć? Przez niego? Jak nie, to sobie odpuść.
-Kim ty jesteś, by decydować z kim mi będzie dobrze, a z kim źle? -krzyknęła, zdenerwowana.
Drzwi od windy się otworzyły,  a ona wyszła cała wściekła, kierując się w stronę swojego pokoju. Dogoniłem ją szybko, po czym przycisnąłem lekko do ściany, tak że nasze twarze dzieliły centymetry.
-Nie wiem kim jestem dla Ciebie, ale wiem kim ty jesteś dla mnie -szepnąłem.
Złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach, nie myśląc o niczym. Nie myśląc o reakcji fanów, Seleny, dziennikarzy - nikogo.

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam was wszystkich po prawie miesięcznej przerwie! Obecnie jestem chora, dlatego napisałam dla was rozdział. Nie patrzcie na literówki czy coś, bo ten rozdział naprawdę był wymyślany i pisany na szybko. Chodziło mi bardziej o powrócenie do tego bloga. Jak tam w szkole, zmieniając temat? Mam nadzieję, że wrzesień to dla was jeszcze chwila luzu! Wprowadziłam coś takiego jak na przykład (D), co oznacza perspektywę bohatera, a że mi się nie chciało w pełni pisać, to macie tak. Po tak długiej przerwie, będzie mi miło jak zobaczę pod tym rozdziałem 10 komentarzy, więc piszcie jak wam się podoba, czy macie jakieś zastrzeżenia i tak dalej... ;) Rozdział się będzie pojawiał co tydzień, systematycznie, jeśli na pewno zobaczę tutaj 10 komentarzy. Może i jestem chamska, ale to mi daje motywacje do kontynuowania tego bloga.

8 komentarzy:

  1. Świetny . Najbardziej mi się podobała końcówka <3 Liczę na większą ilość rozdziałów :* Kocham Cię :) Monika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracam zmęczona ze szkoły, a tu proszę, takie cudo! Blog ostatnio bez Ciebie opustoszał i brakowało mi tego opowiadania. Czekałam długo, ale wiesz co? Było warto.

    Co do literówek, nie odbierz tego źle, była jedna - Perspektywa Demi, trzeci paragraf: "-Tak samo jak ty z Seleną. To leci na tych samych zasach -odgryzłam się." - Chodziło Ci o zasady? :)

    Nie wytykam Ci błędów, od razu mówię. Raczej staram Ci się pomóc zapobiec literówek ;)

    O szkole się nie wypowiem. Powiem tylko, że nie jest najgorzej.

    Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia oraz, nie weny, a raczej przelania uczuć na klawiaturę. Love You! :) x

    @Real_Mrs_Paynex (Ronnie) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie, że wróciłać i dodałaś kolejny rozdział. Ciesze się, że wreszcie Justin zrobił coś jeśli chodzi o Smiley. Czekam na kolejny :))

    Zapraszam storyoffaless.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu, fajnie tutaj. <3
    http://ouvrez-votre-coeur.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne jak zawsze!JESTEM OGROMNĄ FANKĄ TWOJEGO BLOGA!Informuj mnie jeśli masz czas będę bardzo wdzięczna bo naprawdę świetnie piszesz http://onedream-onelove-onelife-onedirection.blogspot.com/2012

    OdpowiedzUsuń
  6. Uff, już mam weekend, wzięłam się za blogi, a skoro Veronique dodała rozdział to... oczywiście zostawię komentarz, my soulmate ♥
    Po pierwsze najbardziej w tym opowiadaniu kocham Jusley (nienawidzę, kiedy ludzie nazywają to Jiley, bo dla mnie Jiley to jakby Joe i Miley, rozumiesz... :o) - a ta scena w hallu była po prostu taka... taka świetna, nie umiem tego inaczej wyrazić *-*
    Te dziewczyny od dragów i alkoholu mi się nie podobają, oj niee... Malik, trzymaj się od nich z daleka, hah. Ja sobie mogę gadać, a on i tak zrobi swoje #lol
    Nemi, Nemi, Nemi... Zawsze mi się kojarzyło z Nick'iem i Demi (taa, dzieciństwo na serialu JONAS :D), więc wolę mówić Diall to be honest... to jedyne opowiadanie, które o nich czytam, ale porównując z 9825987 hetero blogami o 1D, jakie czytałam, to jedno z najlepszych <3

    Wow, nie wiedziałam, że się tak rozpiszę - ale wróciłaś, więc musiałam dołożyć cegiełkę do tych 10 komentarzy... ;) x

    @MargaaStyles ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. superr;))
    Zapraszam do mnie http://emmma99825.blogspot.com/
    http://emmma9982.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakochałem się w tym blogu. Od początku mi się spodobał :) To, jak piszesz, jakbyś tam była, przeżywała to. Nic dodać, nic ująć, jeden z najlepszych blogów, jakie czytam ♥
    + Zostałaś nominowana do Liebster Awards :) Więcej na: wakacyjny-oboz-z-1d.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń