(N)
(…) –Trasa
podobno udaje wam się naprawdę dobrze, fani są zachwyceni! Może byście wpadali
do Ameryki częściej? –spytała uśmiechnięta prezenterka.
-Oj, bardzo
byśmy chcieli, ale musimy o tym porozmawiać z Paul’em! –zaśmiał się Harry.
-Na chwilę
obecną może zostawimy temat koncertów, a przejdziemy do spraw… miłosnych –cholera… -Zayn, masz kogoś? –zaczęła od
mulata.
-Przyznając
szczerze, nie mam dziewczyny –wzruszył ramionami –Nie śpieszy mi się i obecnie
nie mam czasu na miłość, nawet jeśli bardzo bym chciał.
-Liam?
-Mam
dziewczynę Danielle, w której jestem na zabój zakochany. Obecnie musieliśmy się
rozstać z przyczyn trasy, ale wspiera mnie z Wielkiej Brytanii –uśmiechnął się
na samą myśl o niej. Dla mnie i chłopaków był to związek idealny. Wzajemnie
siebie uszczęśliwiali, a byli przyjaciółmi od dziecka.
-Louis?
-Nie mam
dziewczyny –pokręcił głową –Pomimo tego, jestem na zabój zakochany w jednej
osobie. A w jakiej, to bardzo wielka tajemnica.
-I tak się
tego kiedyś dowiemy! Mam nadzieję, że zdobędziesz swoją wybrankę –życzyła mu
powodzenia, a on tak jakby zbladł, nadal mając ten swój szeroki uśmiech na
twarzy. Nie rozumiałem tego… -Hmm, Harry?
-Zakochany
–westchnął –Miłość to jednak ciężka sprawa.
-Życzymy Ci
tego samego, co Louis’owi.
-Dziękuje
–przygryzł dolną wargę.
-No i…
Niall! Tutaj akurat nie muszę się pytać czy masz dziewczynę, bo jesteście z
Demi teraz najgłośniejszą parą w Ameryce oraz Wielkiej Brytanii! Jak Ci się z
nią układa?
-Cóż…
-westchnąłem smutno –Na razie mamy mało czasu by się spotykać, bo tutaj my
trasa, ona podobnie. Pomimo tego, wydaje mi się, że nie jest najgorzej…
-Dziękuje
wam chłopcy za wywiad.
*
-W końcu i
tak się dowiedzą wszyscy, Niall –Zayn położył rękę na moim ramieniu –Brakuje Ci
jej i to widać.
-Brakuje mi
jej, bo ją kocham –opadłem na skórzaną kanapę w salonie, gdy wróciliśmy z tego
przeklętego wywiadu. Zawsze muszą pytać o sprawy prywatne. Zawsze… -Spieprzyłem
to, rozumiesz? Nie mam już szans, to wszystko przepadło.
-Nie
odzywałeś się do niej przez dwa tygodnie, może czasem warto zaryzykować?
–sięgnął po mój telefon, który leżał na stole. Wyciągnął do mnie rękę z nim.
–Proszę Cię, zadzwoń do niej.
-Zayn, to
nie takie łatwe jak myślisz… -nie umiałem się przemóc. Był ze mnie niesamowity
tchórz. –Dobra, zrobię to –mruknąłem niechętnie, biorąc od niego mój telefon.
Wyszedłem z
pokoju, kierując się do łazienki. Zamknąłem się w niej, by nikt mi nie
przeszkadzał. Nacisnąłem na jej imię, po czym przyłożyłem telefon do ucha.
Pierwszy, drugi, trzeci sygnał… Traciłem nadzieję. Chciałem się rozłączyć, gdy w ostatnim momencie
odebrała.
-Czego ty do cholery chcesz!? –krzyknęła
w słuchawkę. Zabolało mnie to.
-Demi, chciałem Cię przeprosić, wytłumaczyć
to wszystko. Kocham Cię i sam sobie nie potrafię tego wszystkiego wybaczyć, ale
proszę...
-Niall, mam dość bólu, rozumiesz? Nie chcę wracać
do podobnych sytuacji których doznałam wcześniej. Kochałam Cię, cząstka mnie
kocha nadal. Ale nie umiem Ci tego wybaczyć, zrozumiałeś?
-Nie, nie zrozumiałem. Będę o Ciebie walczył do
końca, nieważne co. I wiem, że to spieprzyłem, ale kocham Cię najmocniej na
świecie i nie chcę byś przeze mnie cierpiała. Chcę to naprawić. Miej tego
świadomość.
-Nie chcesz bym przez Ciebie cierpiała? A to
nowość… Przepraszam, że jestem wobec Ciebie chamska, po prostu…
-Demi, rozumiem. Jesteś na mnie wściekła, zła,
masz mnie za największego palanta na świecie…
-Niall, muszę Ci o czymś powiedzieć.
-Mów. Nic
mnie nie zdziwi chyba… -mruknąłem.
-Nie chciałam Ci mówić, ale… Byłam w ciąży.
-Jak to ‘byłaś?’ –wytrzeszczyłem
oczy. Czemu nic o tym nie wiedziałem, do cholery!?
-Byłam, bo usunęłam dziecko. Dlatego chodzę
rozdrażniona…
-Matko… Dziecko? Z kim!?
-Z Tobą, idioto, a z kim!? –rozpłakała
się –Stwierdziłam, że po tym wszystkim…
Nie bylibyśmy w stanie. Ja nie byłabym w stanie. Przepraszam, że Ci nic nie mówiłam.
Nie chciałam, bałam się.
-Rozumiem, ale… Nie powinnaś była usuwać ciąży.
Cholera, Demi.
-Wiem o tym, jednak… -usłyszałem
trzask drzwi w słuchawce –Przepraszam,
muszę kończyć. Pa –rozłączyła się szybko.
Wcale nie
rozumiałem co się dzieje. Najpierw na mnie wrzeszczy, potem mi mówi o dziecku,
a teraz nagle musi się rozłączyć. Coś wisi w powietrzu. Nie chcę do tego
dochodzić, bo to jej sprawa, ale… Ona była w ciąży. Mielibyśmy dziecko. Paul by
mnie zabił, ją jej rodzice, ale byśmy byli rodzicami. Pewnie najszczęśliwszymi
pod słońcem. Nie chciałem już o tym myśleć. Stwierdziłem, że porozmawiam z nią,
jak się spotkamy.
*
(Z)
Skierowałem
się w stronę pobliskiego parku, o którym wspominała. Środa - środek
tygodnia. Mijałem kilkudziesięciu ludzi
co chwila, jednak nie zwracali na mnie uwagi. Miałem okulary przeciwsłoneczne
na nosie. Najwidoczniej udawało mi się maskować. Nienawidziłem tego pisku wokół
mnie. Kocham fanów, ludzi, ale czasem to staję się strasznie denerwujące.
Poczułem w pewnej chwili dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się lekko
przerażony. Uf, na szczęście była to tylko ona. Śmiała się.
-Nie bój
się, Malik. To tylko ja. Myślałam, że nie przyjdziesz –mruknęła.
-Zaintrygowałaś
mnie, to czemu miałem się z Tobą nie spotkać? –wzruszyłem ramionami –Pomimo
tego, jeśli jest w tym jakiś haczyk, wypisujesz mnie z tej gry. Nie dam się
wciągnąć w dragi.
-Gdybym
chciała Cię wciągnąć w dragi, nie byłoby tak przyjemnie –załamała ręce –Z
resztą, nie wciągam ludzi w to. Rzadko kiedy. Zajmują się tym bardziej moje
przyjaciółki. Nowe towarzystwo nie jest nigdy wskazane, ale czasem lubimy komuś
uprzykrzyć życie… -zaśmiała się złośliwie.
-Dobra,
pomijając już ten temat… Po co się tutaj spotkaliśmy? –rozejrzałem się –Jest
tutaj pełno ludzi, nienawidzę być w
takich miejscach.
-Po pierwsze
–podeszła do mnie –Ściągnij te okulary, gdy rozmawiamy –ściągnęła ze mnie
szybkim ruchem okulary przeciwsłoneczne. Była chamska i wymagająca. –Po drugie,
też nie lubię takich miejsc, ale ten park ma stronę gdzie ludzie są, a także
stronę taką, gdzie ich nie ma.
Pociągnęła
mnie za rękaw. Szedłem za nią. Spoglądała na mnie od czasu do czasu,
uśmiechając się. Zastanawiałem się czemu dałem się w to wciągnąć. Intrygowała
mnie. Tylko dlaczego ona? Mogę mieć każdą inną, a upatrzyłem sobie seksowną
ćpunkę, która może być prostytutką nawet, kto wie? Usiedliśmy na jakiejś ławce.
Faktycznie dziwnie zapadła cisza. Nawet nie zważałem na drogę.
-Pytałeś po
co się spotkaliśmy –zaczęła jako pierwsza –Chodzi o to, że… Potrzebuję rozmowy.
Stwierdziłam, że jesteś osobą godną zaufania.
-To
niedorzeczne –pokręciłem głową –Nie rozumiem Cię. Prowadzisz jakąś grę?
-Skończ
–warknęła –Nie prowadzę żadnej gry. Po prostu… Jesteśmy do siebie podobni, to
widać. Nigdy nie miałam kogoś, z kim bym mogła porozmawiać o wszystkim. A ty…
-Nagle
zachowujesz się jak ktoś ‘inny’. Nigdy bym nie zaczął mówić o swoim życiu
prywatnym dziewczynie, której nawet dobrze nie znam –westchnąłem –Ale jeśli tak
bardzo chcesz, tak bardzo musisz i zauważyłaś we mnie kogoś na tyle godnego
tego, to wysłucham…
*
(Lou)
Zostaliśmy
sami w domu. Z Harry’m. Wszyscy gdzieś wyszli, po prostu się rozpłynęli.
Stwierdziliśmy, że skoro nie mamy co robić, to obejrzymy jakiś dobry film. On
miał zająć się jego wyborem, a ja jedzeniem. Przygotowałem dwie duże miski
popcorn’u, po czym zaniosłem je do salonu. Położyłem na stole, a następnie
rozejrzałem się. Harry siedział na podłodze, przeszukując szafkę starannie,
stale czegoś szukając.
-Harry, co
ty wyprawiasz? –spytałem, rzucając się na kanapę.
-Szukałem
naszego ulubionego filmu –mruknąłem –Ale najwidoczniej przepadł bez śladu. Liam
do tej pory chyba mi go nie oddał –podniósł się z podłogi, chwytając za
pierwsze lepsze pudełko z filmem.
-Chciałeś
oglądać znowu „The Notebook”? Poprawię Cię, to jest twój ulubiony film, a nie
mój. W takim razie, co oglądamy?
-Jakiś film
od Zayn’a, nie mam pojęcia co to –włączył film, po czym usiadł obok mnie.
Złapał za jedną miskę z popcorn’em. Spojrzałem na niego. Nie zwracał na mnie
uwagi. Westchnąłem.
*
-Nudzi mnie
to –powiedział w końcu, wywracając oczami –Poróbmy coś ciekawszego –nacisnął
guzik na pilocie, który wstrzymał film. Spojrzał na mnie. Nasze oczy spotkały
się.
Rzuciłem się
na niego w formie zabawy. Chodziło mi o jego śmiech. Zaczęliśmy się gilgotać.
Ująłem w pewnym momencie jego twarz, zaczynając bawić się jego lokami. On śmiał
się. Dyszeliśmy. Nasze twarzy dzieliły centymetry. Patrzeliśmy sobie głęboko w
oczy.
-Harry,
muszę Ci o czymś powiedzieć… -czemu stwierdziłem, że teraz będzie najlepsza
okazja? Po prostu.
-Jesteśmy
przyjaciółmi, mów.
-Chodzi o
to, że… -przełknąłem ślinę –Jestem homoseksualistą. Gejem, pedałem, jak chcesz
to nazwać –serce biło mi coraz bardziej i szybciej –I… Kocham Cię. Już nie jako
brata, przyjaciela, tylko…
-Louis,
rozumiem –odwrócił wzrok. Podniosłem się z niego, siadając. Ukryłem twarz w
dłoniach. Może nie powinienem był mu mówić tego akurat teraz? Cholera… -Mój
najlepszy przyjaciel jest gejem, zakochał się we mnie i mówi mi o tym dopiero
teraz…
-Dopiero to
zrozumiałem po rozmowie z Zayn’em. Że Cię kocham, rozumiesz? Rozumiem jeśli
chcesz zacząć mnie nienawidzić. Jeśli chcesz zacząć udawać dla mnie obcego.
Zrozumiem jeśli będziesz mnie otrącał.
-Nigdy bym
Ci tego nie zrobił –przybrał tę samą pozę co ja, spojrzał na mnie –Louis,
jesteśmy przyjaciółmi. Nie będę Cię za to nienawidził. Nie zaczniesz być dla
mnie obcy i nigdy przenigdy nie będę Cię od siebie odtrącał. Jesteś dla mnie
wszystkim, rozumiesz? Przepraszam jaki byłem w stosunku do Ciebie wcześniej.
Nie chciałem…
-Nie tłumacz
się, rozumiem. Może faktycznie byłem okropnym przyjacielem przez jakiś okres,
ale bynajmniej zrozumiałem najważniejszą rzecz –lekko się uśmiechnąłem.
Chłopak
delikatnie odwrócił moją twarz w jego stronę. Ujął ją w dłonie i przyciągnął do
siebie. Nasze usta spotkały się, zatapiając w namiętnym pocałunku.
*
(Z)
-(…)
Przyznam szczerze, że nie sądziłem, że masz tatuaże –zaśmiałem się, jeżdżąc
cały czas palcem po jej nadgarstku.
-Mam tylko
jeden. Planowałam zrobić ich więcej, tylko kolejne, to bardziej świadome już
–westchnęła, wywracając oczami.
-Och,
rozumiem… Napis ‘bitch’ to chyba faktycznie nie był zbyt dobry pomysł. Myślą
pewnie, że jesteś prostytutką.
-Uważaj
sobie –warknęła, zabierając rękę –Nie jestem dziwką, zrozumiałeś? Nie daję byle
komu dupy, nie jestem taka. Postrzegasz mnie tak tylko dlatego, bo ćpam, pije?
-Niszczysz
się tym. Przepraszam, nie chciałem byś była teraz na mnie zła –mruknąłem,
zmartwiony –Może i pomyślałem tak na początku, ale wierzę Ci. Wierzę, że tego
nie robisz.
-To dobrze
–odetchnęła z ulgą –Wiesz co zauważyłam? Zbyt często w zwykłym zdaniu zauważam
coś podejrzanego.
-Co masz na
myśli? –spytałem zaintrygowany.
-Na przykład
„niszczysz się tym”. Zbyt często jest poruszany temat samobójstwa.
-Chciałaś to
kiedyś zrobić? Miałaś próbę samobójczą? –w końcu musiałem spytać.
-Zayn, to
długa historia i dodatkowo mało ważna… -posmutniała. Po raz pierwszy zobaczyłem
na jej twarzy smutek, a nie obojętność czy złośliwość. –Miałam myśli samobójcze
i prawie to zrobiłam.
-Dlaczego
‘prawie’?
-Ponieważ
byłam zbyt wielkim tchórzem, by to zrobić. Nie umiałam –pokręciła głową –Byłam
na dnie, może jestem nawet w tym momencie, ale nie byłabym w stanie już nawet
próbować. Za bardzo się boję.
-Nazywasz
siebie tchórzem, a przecież samobójcy to tchórze.
-„Samobójcy
to tchórze i narcystyczni egoiści”, o to Ci chodziło? Wiesz, z jednej strony
samobójca jest tchórzem, bo sobie odbiera największy skarb, ale z drugiej
strony ma odwagę, by pozbyć się samego siebie. Tak samo jest z nami – z osobami
które o tym myślą, ale nigdy by tego nie zrobiły, bo się boją. Jesteśmy
tchórzami, bo nie moglibyśmy tego zrobić, za bardzo się boimy. Dlatego z jednej
strony ich podziwiam za to wszystko. Są naprawdę…
-Niesamowici,
a z drugiej strony nieodpowiedzialni…
-Właśnie.
-Czasem się
zastanawiam, dlaczego akurat ja? Dlaczego na mnie padł wybór, by tutaj teraz
siedzieć i rozmawiać z Tobą o wszystkim?
-Ponieważ
Cię… -urwała –Ponieważ stwierdziłam, że jesteś odpowiednią osobą. Tyle. Mówiłam
Ci już z resztą-wywróciła oczami, podnosząc się –Dziękuje Ci za dzisiaj. Mam
nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Na pewno
–również się podniosłem, stając przed nią. Przytuliłem ją, a ona wtuliła się we
mnie. Była taka krucha.
-Jeszcze raz
dziękuje i… do zobaczenia –powiedziała, gdy oderwała się ode mnie. Chwyciła za
torbę, po czym skierowała się w przeciwną stronę.
-Do zobaczenia, Jade...
-------------------------------------------------------------------------------------
Powiem szczerze, że patrząc na ostatnią sytuację z komentarzami pod ostatnim rozdziałem - stwierdziłam, że tego bloga chyba piszę już jedynie dla siebie. Wiem, że pora w którą dodałam rozdział była mało odpowiednia, bo przed 1 listopada, gdzie wszyscy jeździli do rodzin, na groby i tak dalej. Pomimo tego, zrobiło mi się przykro, że skomentowały tamten rozdział 3 osoby, ale tak czy siak - dziękuje. Ważne, że te trzy, a nie "brak" ich :)
Hmm, wszystko wydaje mi się być pokręcone... A wam? Wiem, że może wszystko jest jak na razie denne pisane, ogółem słabo, ale postaram się poprawić. Tak, wiem, ja i moje obietnice, ech. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał i błagam - zostawcie po sobie komentarz. Opcja jest umożliwiona nawet dla użytkowników anonimowych, więc byłabym wdzięczna...
Jade się chyba zadurzyła w Zayn'ie . Całkiem ciekawy rozdział .
OdpowiedzUsuństoryoffaless.blogspot.com/
Zacznę od końca. ;)
OdpowiedzUsuńZayn i Jade... Interesujący pairing. Ciekawa jestem, jak potoczy się ich historia.
Larry... choć nie jestem wielką fanką tej pary, to na tym blogu podoba mi się ich wątek. Chociaż miałam nadzieję na Cherry. :P
I na koniec chyba największy szok w tym rozdziale. W sumie, gdyby Dems nie usunęła ciąży, wróciłaby do Nialla, to byłoby zbyt słodko, a ten blog dużo by stracił na wartości. ;)
Czekam na nn.
Kocham,
@OhMySmileyJonas xxx
Zajebisty! Kocham twojego bloga! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com
OdpowiedzUsuńświetnie <3 wpadniesz i skomentujesz? http://whatmakesyoubeautifuul.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział.
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
Na pewno tu wpadnę jeszcze nie raz !
Zapraszam - http://flushberry.blogspot.com/
Spodoba się - skomentuj i zaobserwuj ! ;)
"Yesterday I died; tomorrow's bleeding".
OdpowiedzUsuńJednocześnie uśmiecham się jak idiotka, bo pocałunek Larry'ego (yeah, hardcore Larry shipper się kłania w pas :D), a potem płaczę, bo...
Demi była w ciąży. No to mnie zaskoczyłaś ostro, kochanie. Na serio, mam łzy w oczach, bo... małe Horalovaciątko, damn it.
"Związek" Zayn'a i Jade mnie wzrusza. Nie wiem czemu, po prostu jest taki... pełen tajemniczości, to lubię <3
Wiem, wiem, z dupy komentarz, ale teraz dziwnym trafem wszyscy tweetują o zerwaniu Jeleny i nie za bardzo ogarniam o co chodzi, więc nie mogę się skupić :o
Wybacz, słońce <3
~ Kocham Cię ♥
@MargaaStyles xx
BOŻE BOŻE BOŻE
OdpowiedzUsuń1. STRASZENIE CIE PRZEPRASZAM ŻE NIE SKOMENTOWAŁAM 11 ROZDZIAŁU :(
2. nIECH dEMI I nIALL ZE SOBĄ BĘDĄ - KOCHAM TĘ PARĘ.
3. LARRYYYYYYYYYYY JEZU, PIĘKNIE TO ZROBIŁAŚ, TAK SŁODKO, MOJE ZAKOCHANE DZIUBASY <333333
4. ZAYN I ĆPUNKA xx UWIELBIAM, ŚWIETNIE ZROBIŁAŚ TAKIE POŁĄCZENIE, CZUJE ŻE COŚ SIĘ BĘDZIE DZIAŁO :)
UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA !! SZYBKO DODAWAJ ROZDZIAŁY !!! :)
PRZY OKAZJI ZAPRASZAM DO MNIE :)
*TYLKO NIIKOGO NIE UŚMIERCAJ !!
świetny, czekam na kolejny :D http://swag-love-and-you.blogspot.com/2012/11/rozdzia-10.html Jest już nowy rozdział oczami Lexi! Zapraszam do czytania i komentowania! . - Lexi <3
OdpowiedzUsuń