(Lou)
-Zdziwiłeś
mnie. Jesteś w stanie zrezygnować z Cher, dla mnie? –spytałem go wprost.
-Uwierz mi,
że dla Ciebie jestem w stanie zrezygnować z wielu rzeczy. Cieszę się, że miałeś
odwagę by powiedzieć mi to tak szybko i tak bezinteresownie –uśmiechnął się
lekko –A Cher… Cher jest zakochana w kimś innym. Oby była z nim szczęśliwa.
-Harry,
mówisz to, jakbyś się nade mną litował –podniosłem się zdenerwowany
–Pocałowałeś mnie, ale skąd mam wiedzieć, czy będziemy razem i czy tak naprawdę
to cokolwiek znaczyło?
-Jestem
zagubiony w swoich własnych uczuciach. Muszę zrozumieć tak jak ty, że Cię
kocham. Nigdy nie pomyślałem, że będę z najlepszym przyjacielem, rozumiesz?
Przepraszam.
-Nie masz za
co mnie przepraszać, tylko najpierw zastanów się nad tymi swoimi uczuciami, a
dopiero wtedy całuj mnie bezinteresownie –wywróciłem zdenerwowany oczami.
-Hej, co się
dzieje? –do salonu wpadła Cher. Harry unikał jej wzroku. Bał się, że może
wszystko słyszała. –Wróciłam trochę wcześniej niż miałam. Słyszałam skrawek
waszej rozmowy –usiadła na fotelu –Jesteście homo?
-Długa
historia –podrapałem się po głowie –Chodzi o to, że…
-Louis,
daruj sobie –warknął, a ona na niego spojrzała –Louis zrozumiał po prostu, że
jest gejem, wyznał mi to, a ja go pocałowałem. I próbuję dojść do tego, czy
zrobiłem to dlatego, bo go też kocham czy dlatego, żeby…
-Żeby
zapomnieć o tym, że Cię kocha –spojrzałem na niego –Tak, Cher, Harry się w Tobie zakochał, ale brakowało mu
odwagi, by to wyznać. Bał się, że nie
czujesz tego samego.
-Harry, to
prawda? –zszokowana spytała, podnosząc się –Przepraszam was, ale… Co do
cholery…
-To wszystko
jest na tyle pokręcone, zwariowane, że ja sam wolałbym po prostu zapaść się pod
ziemię i wrócić, gdy wszystko będzie na swoim miejscu –przyznałem –Ale od
problemów nie wolno uciekać. A szkoda.
-Zrozumiałam
wszystko. Dałeś sobie nadzieję, gdy siedzieliśmy tutaj z Niall’em i opowiadałam
wam o tym chłopaku? To nie było o Tobie –pokręciła głową.
-Wiem, że
nie było, domyśliłem się już wcześniej –mruknął –Obyś była szczęśliwa, życzę Ci
tego.
-Moje
szczęście nie jest ważne w tym momencie, bo i tak z tego nic by nie było.
Stwierdziłam, że to palant –zaśmiała się.
-Kolejna
kobieta która twierdzi, że faceci to największe zło na świecie? –uniosłem brwi.
Cała nasza trójka zaczęła się śmiać.
*
Kilka dni później.
(J)
Zaparkowałem
auto pod jej domem. Spławiałem Selenę długi czas tym, że mam sporo pracy i nie
mam siły się z nią spotykać. Obraziła
się chyba na mnie na jakiś czas. Zastanawiam się, dlaczego nie zerwałem z nią
wcześniej… Powinienem był to zrobić już dawno. Stanąłem przed drzwiami i
zapukałem w nie delikatnie. Po chwili drzwi się otworzyły. Lekko zaspana,
przecierając oczy, spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się delikatnie.
-Co ty tutaj
robisz? –spytała, zamykając za sobą drzwi. Staliśmy przed jej domem.
-Przyjechałem
Cię odwiedzić –odwzajemniłem uśmiech –Tęskniłem.
-Justin,
daruj sobie –westchnęła –Powiedziałam Ci już coś. Masz dziewczynę, zajmij się
nią. Świetnie, że ostatnim razem chciałeś mnie zerżnąć, ale…
-Nie musisz
być od razu taka wobec mnie –spojrzałem na nią lekko zirytowany –Kto
powiedział, że chciałem Cię „zerżnąć”, jak ty to nazwałaś?
-A co? Ja
sama sobie pchałam ręce pod koszulkę? –prychnęła –Wiesz co, żałosne jest to
wszystko. Błagam, odwal się ode mnie na resztę mojego, twojego życia…
-Nie jestem
w stanie. Bo trzeba walczyć o osoby, które się kocha –włożyłem ręce do kieszeni
–Myślałem, że gdybym zerwał z Seleną, to moglibyśmy być razem.
-Razem?
–wybuchła śmiechem –Justin, czy ty wiesz co ty powiedziałeś? Nigdy nie będzie w
mojej matematyce czegoś takiego jak „ty plus ja równa się miłość”. Nigdy,
rozumiesz? I nie obchodzi mnie to twoje motto „never say never”. Po prostu
zostaw mnie w spokoju…
Spoglądałem
na nią. Tak naprawdę jej nie rozumiałem. Była bardzo niezdecydowana. Coś w tym
musiało być. Nagle drzwi zaczęły się otwierać. Stanął w nich… jej były – Liam.
Spuściłem wzrok, klnąc pod nosem.
-Ooo, widzę,
że mamy gościa –wyszedł, załamując ręce –Co on tu robi? –zwrócił się do Miley.
-Przyszedłem
do niej, by chwilę porozmawiać –sam odpowiedziałem –Miałem właśnie jechać…
-Och, nie
kłam -głupio się uśmiechnął –Wiem jak
było naprawdę. Powiem Ci jedno –zaczął, podchodząc do mnie –Ona nie potrzebuje
kogoś takiego jak ty. Nigdy nie będziecie razem i powinieneś to zrozumieć, bo
prędzej czy później pożałujesz.
-Pożałuję?
Niby czego? Tego, że ją kocham? –wskazałem na nią –Wiesz co? Ona ma rację. To
wszystko jest żałosne. Ale żałosne nie jest to, że ja chcę być z nią
–pokręciłem głową –Żałosne jest to, jak bardzo ty ją zmieniasz. Bo bez Ciebie
jest totalnie kimś innym. Jest lepsza, weselsza. Zmieniasz ją na minus, a nie
na plus. Miley, zmień faceta. To już nie chodzi o mnie. Po prostu będziesz
żałować… To tyle, na razie –pożegnałem się szybko, wracając do mojego
samochodu.
Trzasnąłem
drzwiami, wyjeżdżając stamtąd. Słyszałem jego krzyki, bym nigdy się już tam nie
zjawiał. I don’t care… Zdążyłem
ujrzeć jej smutną twarz przed tym jak ruszyłem stamtąd. Miała powodu do smutku.
Szczerość boli – wcale tego nie kryję.
*
(D)
-Wszystko w
porządku? –do mojego pokoju weszła mama, siadając na łóżku szpitalnym –Nie
musiałaś się rozłączać.
-Powiedziałam
mu –załamałam ręce, patrząc przez okno –W końcu musiałam.
-Skreślasz
wszystko przez tą jedną durną imprezę? Demi, wiem… Wiem, że Cię to zabolało, bo
zdrada boli, ale pomyśl. Po alkoholu ludzie robią nawet największe świństwa. A
Niall nie jest typem faceta, który mógłby Cię bezinteresownie zranić –pokręciła
głową –Wybacz mu i dobrze, że mu powiedziałaś. Jak zareagował?
-Że mogłam
nie usuwać ciąży –odwróciłam się, cała smutna –Bardzo ciekawe. Bo gdybym jej
nie usunęła, to Paul by go zabił, a wy mnie…
-Nie
zabiłabym Cię. Nie rozumiem też czemu ja się zgodziłam na usunięcie tego
dziecka –westchnęła –Ale rozumiem Cię idealnie, naprawdę. Nie pogodziłaś się z
nim nadal?
-Nie, nie
pogodziłam. Nie wiem nawet jak ja będę umiała spojrzeć mu w oczy, po tym
wszystkim –rozpłakałam się. Podeszła do mnie, przytulając mnie mocno.
-Będzie
dobrze, w końcu masz nas –głaskała mnie po głowie, starając się uspokoić.
-Media nie
mogą się dowiedzieć –pokręciłam głową, gdy się od niej ‘oddaliłam’ –Wiem, że ta
przerwa i moja nieobecność zaczęła być zauważalna, ale po prostu ani słowa.
-Kochanie,
sądzisz, że jestem taka głupia, by to rozpowiadać po ludziach? –spojrzała na
mnie jak na wariatkę –Wiem co mam robić, spokojnie. Błagam Cię tylko… Nigdy już
nie popełniaj takich błędów.
-Jestem
tylko człowiekiem, a ludzie popełniają błędy.
-Ech,
słonko… Za niedługo będziesz mogła wyjść stąd –rozejrzała się –Mam nadzieję, że
w domu będzie w porządku i jakoś zapomnisz. Na razie zostawiam Cię samą, wrócę
w międzyczasie… -pożegnała się szybko, wychodząc.
Stanęłam
przy oknie, nadal patrząc się w dal. W tamtym momencie tylko myślałam czy będę
potrafiła przy nim stanąć z sumieniem, i wytłumaczyć mu to wszystko. Bo co mam powiedzieć?
„Cześć, przepraszam, że byłam chamska w stosunku do Ciebie, ale byłam w ciąży,
po czym ją usunęłam, bo mnie zdradziłeś”? Nie, to głupie. A nawet nie. Wszyscy
byli szczęśliwi, tylko nie ja. Znowu. Brakowało mi tamtego życia, chociaż… Co
ja z niego miałam? Cięłam się, chorowałam na bulimię. To nie było piękne życie.
Sama nie wiem czy chcę do tego wracać. Najchętniej bym chciała, by mnie tutaj
po prostu nie było. Jednak wiem, że trzeba walczyć. Bo życie jest tylko jedno.
*
(Z)
Siedziałem w
studio, zastanawiając się nad tym wszystkim. Śledziłem ciągle tekst, ale nie
umiałem się skupić. Rzuciłem papier na podłogę, chowając twarz w dłoniach. Co
się ze mną działo? Wszystko mnie przygnębiało ostatnimi czasy. Niall nie dawał
sobie rady z Demi. Wyznał nam prawdę, że mógłby być ojcem. Louis przyznał się,
że jest gejem, co dla mnie było już wiadome, ale dla Liam’a i Niall’a był to po
prostu szok. Rozumiałem ich. Pustka mnie powoli ogarniała.
-Stary, co
jest? –przysiadł się do mnie Niall. Cały czas wzrok wpatrywałem w martwy punkt.
Nie otrząsłem się. Nie zważałem na jego słowa. Wgłębiłem się w dziwny stan,
którego sam nie umiałem pojąć. –Zayn, mówię do Ciebie! –pstryknął mi przed
twarzą palcami.
-Przepraszam,
zamyśliłem się –potrzasnąłem głową –Nic mi nie jest, po prostu naraz
wszystkiego za dużo. Mam ochotę wrócić do Wielkiej Brytanii i chwilę odsapnąć.
-Znam to
–westchnął –Pomimo tego, nie możesz się teraz załamywać. Musimy nagrać kilka
nowych kawałków i sprawić, by były to hity. Jak Ci się podoba tekst? –podniósł
kilka kartek z podłogi.
-Jest…
Ujdzie. Jest w porządku –mruknąłem.
-Widzę, że
coś Ci się nie podoba. Inaczej tekst nie leżałby na podłodze –zauważył
–Przepraszam Zayn, ale próbuje Ci pomóc. Może nijak mi to wychodzi, ale…
-Niall,
najpierw pomóż sobie, a potem mi –podniosłem się –Popatrz na Ciebie i Demi. Na
początku byliście niesamowitą parą, a teraz co? Boisz się iść i się z nią
spotkać? Tak tchórzysz? Jestem ciekaw co by było, gdyby Ci oznajmiła, że jest w
ciąży i nie ma zamiaru usuwać tego dziecka. Wtedy to już totalnie byś był
przerażony.
-Nie mów
tak, bo wiesz, że to nie prawda –grymas pojawił się na jego twarzy.
-Jak to nie
prawda? Zważasz tylko na siebie. Tak naprawdę cieszysz się, że zabiła to
maleństwo, bo inaczej Paul by Cię zabił i nie miał byś przyszłości w tym
zespole, o nazwie „One Direction”. To wszystko jest żałosne Niall, słyszysz?
–krzyknąłem –Jesteś zerem. Tchórzysz.
-Chłopcy, co
tutaj się dzieje? –nagle do studia wparował zdezorientowany Louis, a za nim
Harry z Liam’em –Słychać was po prostu wszędzie.
-Zayn myśli,
że jestem zerem –spojrzał na mnie, z obojętną miną, ale złością i smutkiem w
oczach –Nie jesteśmy już przyjaciółmi i zastanawiam się, czy w ogóle byliśmy.
Dla niego jestem pieprzonym tchórzem, egoistą i bardziej myślę o sobie, niż o
innych. Dziękuje za szczerą opinię, szkoda że poznałem ją tak późno –odparł,
wychodząc ze studia.
Trzasnął
drzwiami, a ja bałem się podnieść wzrok. Oczy mi się zaszkliły. Czułem winę. Bo
całą moją złość przelałem na biednego Irlandczyka, który starał się rozpracować
plan, by stanąć przed swoją… dziewczyną? Nie wiem już nawet w jakich są
relacjach. Pomimo tego – czułem się strasznie. Okropnie źle.
-Naopowiadałeś
mu takich bzdur? –Harry nie mógł uwierzyć –Wiesz Zayn, nie znałem Cię od tej
strony –pokręcił głową –Mieliśmy być przyjaciółmi, a nie wytykać sobie błędy.
Pomyśl najpierw o swoich błędach, a potem dopiero staraj się wytykać i
naprawiać cudze –zostawił mnie z Liam’em i Louis’em, wychodząc, by poszukać
Niall’a.
-Przepraszam
was chłopaki, to nie tak miało to wszystko wyglądać…
-----------------------------------------------------------------------------------------
Powiem wam szczerze, że nie wierzę, że jesteśmy już na trzynastym rozdziale! I to tylko dzięki wam! Nawet nie macie pojęcia jaka jestem wam wdzięczna za każde słowo pochwały, każdy komentarz na tym blogu. Dziękuje wam!
Hm, nie powiem, że jestem zadowolona z tego rozdziału, ale ocenijcie sami. Stwierdziłam, że jeśli będzie jakieś 6-8 komentarzy przed środą, to rozdział pojawi się wcześniej. Zależy to praktycznie tylko od was :)
Directioners, jak tam "Take Me Home"? Macie już w swoich łapkach tą cudowną płytę bądź yearbook? Ja zwykłą wersję, ale jestem i tak, tak niesamowicie zadowolona, że słucham do tej pory tylko jej x
mam tą cudowną płytę <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to stwierdzam że genailnie piszesz :*
Pod tym rozdziałem się niestety nie rozpiszę, bo mam dziś podły humor. (:
OdpowiedzUsuńCzyli nie będzie Cherry. :C I jak na razie nie ma Larry'ego. :/
Kocham Cię za antyMiamową wstawkę :D
Biedny Jus. Nie wiem czemu, ale Mil ani trochę mi nie szkoda. xD
Za to szkoda mi Dems, oby to "wszystko" nie powróciło.
No i ostatnia część rozdziału; Niall & Zayn. Znowu będę dziwnie okrutna: bardziej mi szkoda Zayna niż Nialla. ^.^
Zaraz... za ten rozdział miałam Cię zabić? Aha, no. To czuj się zabita. :D
Kocham,
@OhMySmileyJonas xxx
A jednak się trochę rozpisałam. :P
"Najchętniej bym chciała, by mnie tutaj po prostu nie było. Jednak wiem, że trzeba walczyć. Bo życie jest tylko jedno." - i Margaret już i tak zapłakana po rocznicowym oglądaniu Never Say Never znowu ryczy. Cholera jasna.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: chcę Larry. Ty to wiesz, ja to wiem, a teraz trzeba sprawić, aby tak było (*evil laugh*) :D
Po drugie: mam ochotę zabić Liam'a (Hemsworth'a, oczywiście). Niszczy Miley, niszczy Jusley, niszczy... wszystko. Ugh. Nie cierpię go. Ale chyba o to chodzi, żeby go znienawidzić, a potem czekać, aż Miles to sobie uświadomi, prawda? (#leMargaMyśli :o)
Po trzecie: wątek Demi i Niall'a to jeden z najlepszych, jakie czytałam. Serio. Jest... jedno, wielkie WOW. Nie wiem co więcej powiedzieć. Po prostu... kocham go, no.
No i po czwarte... SKŁÓCIŁAŚ MI ZIALL'A, JA CI DAM! *grozi palcem*
Nie wiem, co jeszcze napisać, bo obecnie jestem w transie oglądania teledysków Juju na zmianę z pisaniem piątej części One More Night, ale... to tyle z mojej strony, słońce x
~ Kocham Cię ♥
@MargaaStyles xx
właśnie zaczęłam czytać rozdziały i już nie mogę przestać, cudowne i co ważniejsze ciekawe opowiadanie, życzę powodzenia w dalszym pisaniu :)
OdpowiedzUsuńJEJCIU JAK JA KOCHAM TO OPOWIADANIE!!!!
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ, SZYBKO DODAWAJ KOLEJNE!!!
JA JUŻ CHCE DALCZĄ CZĘŚĆ!!!
CO BĘDZIE Z DEMI I NIALLEM???
MAM TYLE PYTAŃ W GŁOWIE ŻE MASAKRA ;P
WGL. CO SIE DZIEJE Z ZAYN'EM??
A JUS I MILEY ???
SPRAWY SIĘ KOMPLIKUJĄ...
ALE JA CHCE JUŻ KOLEJNY!!!!
TAKŻE ROZDZIAŁ ŚWIETNY!!!
ŻYCZ WENY!!
uwielbiam twoje opowiadanie czytam je i mi się podoba, rzadko kiedy czytam jakieś opowiadania i uważam, że to jest najlepsze.
OdpowiedzUsuń+zapraszam na nowy rozdział z perspektywy Loli. Jeśli interesuje cię "związek" Zayna i Loli i jej romans z Louisem to w tej właśnie sprawie wiele się wyjaśni. mam nadzieję, że rozdział cię zainteresuje i z chęcią skomentujesz go :)
http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/
a) Veronique ty zły człeku, ty... Ziall'a skłóciłaś :c *grozi palcem tak jak Marga wyżej xd* b) Wątek Diall? Cudo *-* c) Ojej, nie będzie Cherry, ale Larry teeeż zajebiście! <3 *laugh* d) Weź pisz dalej debilu ty mój ♥
OdpowiedzUsuń~Koooocham Cię :3 /@Mrs_Selenatorx
+ cudownie dobierasz słowa, urozmaicasz to! ♥
Usuń